czwartek, 30 sierpnia 2012

Rozdział 4.

~Eric~

Jestem z Caroline już kilka tygodni. Naprawdę świetnie nam się układa. Żyję już na tym świecie dość sporo czasu, a jeszcze nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak Ona. Nigdy czegoś takiego nie czułem do innej osoby. To naprawdę coś wspaniałego. Ale...co się stanie kiedy Ona się o wszystkim dowie? O tym, że ja...nie jestem zwyczajnym chłopakiem, że ja nawet nie jestem...człowiekiem? Tylko potworem...mordercą! Przecież kiedyś będę musiał powiedzieć Jej prawdę! Nie mogę Jej tak ciągle oszukiwać. Jednak...boję się, że kiedy Ona odkryje kim tak naprawdę jestem...nie będzie chciała mnie już znać. A ja nie mogę przecież bez Niej żyć!
-Nad czym tak rozmyślasz?- zza moich pleców słyszę bardzo dobrze znany mi głos.
-Peter?! Co Ty tutaj robisz? Miałem nadzieję, że zrozumiałeś mnie za ostatnim razem, kiedy powiedziałem, że nie chcę Cię już nigdy widzieć!
-Po tylu latach spodziewałem się milszego powitania...przyjacielu!-
-Nie jesteśmy już przyjaciółmi! O tym jak widzę też zapomniałeś!
-Hehh! Wiesz stęskniłem się za Tobą, a poza tym strasznie mi się nudziło samemu...Więc pomyślałem, że wpadnę do najlepszego kumpla...i przy okazji trochę się zabawię.-
-Więc to Ty jesteś odpowiedzialny za śmierć tej dziewczyny...Miałeś więcej razy nie mieszać się do mojego życia!-
-Życia? Bawisz się w jakiegoś ucznia liceum, zwykłego chłopaka! A powinieneś robić to do czego jesteś stworzony!-
-Czyli do czego? Do zabijania bezbronnych ludzi? Wiem...że kiedyś taki byłem, ale teraz chcę zacząć wszystko od nowa!-
-Od tego nie da się uciec Ericu! Jesteś wampirem i nic ani nikt tego nie zmieni! Nawet ta twoja Caroline...-
-Skąd Ją znasz?! Jeśli tylko Ją dotkniesz...-
-Spokojnie! Tym razem nie mam zamiaru odbijać Ci dziewczyny! Przynajmniej na razie...Teraz zainteresowała mnie pewna Rose...To chyba przyjaciółki? Nieprawdaż?
-Jeśli tylko Im coś zrobisz...-
-To co ? Nie zapominaj, że jestem silniejszy od Ciebie, bo Ja żywię się ludzką krwią! W końcu do tego jestem stworzony...-
-Żałuję, że nie pozwoliłem Ci zginąć 184 lat temu!-
-Ahh! No tak, pamiętam ten dzień! Przemieniając w wampira...uratowałeś mnie! Byliśmy wtedy najlepszymi przyjaciółmi. No ale potem pojawiła się ta dziewczyna...Jak Jej było ? A no tak, Susan!
-Wyjdź z mojego domu!-
Nagle zaczyna dzwonić telefon.
-O to pewnie ta Twoja ukochana! Lepiej odbierz.-
Sięgam po telefon. Tak jak przewidział Peter, to Caroline.
-No hej Caroline. Tak?...Z miłą chęcią...To do zobaczenia na miejscu.-
-Uuu impreza! Chyba też się na nią wybiorę!-
-Nie masz prawa się tam pojawić!-
-Ehh! Jeszcze się nie nauczyłeś? Ja mogę wszystko! Akurat będę mógł się zabawić! Ta Rose... pewnie też tam będzie!-
-Trzymaj się od nich z daleka!-
-Haha! To do zobaczenia wieczorem!-
Nie zdążyłem już nic powiedzieć. Peter znika. Nie mogę uwierzyć w to, że On wrócił. Dlaczego?! Teraz muszę zrobić wszystko aby chronić Caroline i jej najbliższych. Nie wybaczę sobie, jeśli coś im się stanie!

...

-Hej! Cieszę się, że przyszedłeś!- z wielkim uśmiechem na twarzy wita mnie Caroline.
-Ja też się cieszę!- podchodzę do ukochanej, łapię Ją w talii i delikatnie całuję w usta. Czuję jak lekko się uśmiecha, więc przytulam Ją do siebie jeszcze mocniej.
-No gołąbeczki! Bo przegapicie całą imprezę!- uwagę zwraca nam, nie kto inny jak Rose.
-Hej Rose.- uśmiecham się serdecznie to przyjaciółki. Tak, no właśnie. Zaprzyjaźniliśmy się kiedy Caroline nas ze sobą poznała i jeszcze z Kate, która właśnie nadchodzi.
-Hej wszystkim!- wita nas serdecznie.
-No hej Kate.-
-Idziemy potańczyć?- słyszę kochany, słodki głos Caroline.
-No pewnie!- natychmiast porywam Ją do tańca.
Tańcząc bacznie rozglądam się po uczestnikach imprezy. Jestem bardzo zdenerwowany, myślą o tym, że Peter gdzieś tu jest. Jednak staram się, aby nie było tego po mnie widać. Po paru piosenkach nareszcie dostrzegam znajomą postać mojego "przyjaciela". Tańczy właśnie z Rose.
-Może odpoczniemy chwilę? Przyniosę Ci coś do picia.-
-Tak. Jestem już padnięta.-
-Ok. To ja zaraz wracam.-
Nie mogę dopuścić do tego aby, komuś jeszcze stała się jakaś krzywda! Szybkim krokiem ruszam w kierunku Petera.
-O hej Eric!- jakby nigdy nic, wita mnie Peter.
-To wy się znacie?- pyta Rose, a Peter obejmuje Ją w talii.
-Tak, to jest mój przyjaciel!- z fałszywym uśmiechem oznajmia Peter.
-Nigdy mi o Tobie nic nie mówił!-
-No...jakoś tak wyszło.-
-Eric wszytko ok?-
-Tak, tak. Możesz na chwilę zostawić nas samych, Rose?-
-Tak. Będę czekać przy stoisku z napojami.- Rose uśmiecha się w stronę Petera i odchodzi.
-Nie powinno Cię tuta być! Masz dać tej dziewczynie spokój!-
-Niby dlaczego? Coś mi się wydaję, że ta dziewczyna mnie lubi. Więc postanowiłem dotrzymać Jej towarzystwa dziś wieczorem. A teraz wybacz ale jestem oczekiwany przy napojach!-
Rozmowa z Peterem spowodowała, że jestem jeszcze bardziej zdenerwowany! Przecież On może zrobić z Tą dziewczyną co tylko chce, a ja nie mogę Mu w tym nawet przeszkodzić! Przecież nie mam z Nim żadnych szans!
-Eric? Co się dzieje?- obok mnie pojawia się zatroskana twarz Caroline.
-Nie nic...ja tylko...-
-Jak się bawicie?- nagle przychodzi Kate.
-Świetna impreza! A gdzie właściwie jest Rose?-
-A no wiesz, poszła gdzieś z tym nowym chłopakiem, Peterem. Rose powiedział, że to przyjaciel Erica.-
-Naprawdę? Eric czemu nie mówiłeś, że jest tutaj Twój przyjaciel?-
-Co?! Gdzie Oni poszli?-
-Emm...chyba w tamtą stronę...-
-Zostańcie tutaj, ja muszę coś załatwić...-
Przepycham się przez tłum ludzi, a wzrokiem błędnie wodzę po ich twarzach. Muszę Ich znaleźć! On na pewno chce Jej coś zrobić! Muszę Go powstrzymać! Po chwili dostrzegam Petera trzymającego Rose za rękę. Staram się do nich dostać. Jednak Peter pokazuje mi tylko szereg swoich górnych zębów i po chwili znika z Rose gdzieś w tłumie.

1 komentarz:

  1. uuuuuu ciekawie;D dawni przyjaciele... mam nadzieje ze nic się Rose nie stanie;) Caroline z Erickiem:D uuuu fajne:D czekam na next<333 ♥♥ love u!

    OdpowiedzUsuń